Polskie Radio zawiesiło Tomasza Zimocha w pełnieniu obowiązków pracowniczych. Wracamy do PRL?

Ponieważ chcemy lepiej poznać użytkowników naszych serwisów, by trafniej odpowiadać na ich zainteresowania, mamy do Ciebie jedno pytanie.

Jaki jest Twój zawód?

Pracownik administracyjno-biurowy

Finansista/Ekonomista

Doradca/Konsultant

Księgowy/a

Pracownik działu kadr/HR

Pracownik IT

Pracownik działu marketingu/reklamy/sprzedaży

Prezes/Dyrektor zarządzający przedsiębiorstwem

Student/Uczeń

Właściciel firmy

Urzędnik państwowy/Pracownik administracji publicznej

Pracownik oświaty

Pracownik fizyczny

Rolnik

Emeryt/Rencista

Pracownik służby zdrowia

Bezrobotny

Inny

Tomasz Zimoch: Za kilkanaście lat Andrzej Rzepliński będzie bohaterem narodowym autor: Magdalena Rigamonti 13.05.2016, 08:53; Aktualizacja: 14.05.2016, 13:42 Facebook2 tys.Google Plus0Wykop0Tweet

Tomasz Zimoch Dziennikarz Polskiego Radia. Komentator sportowy źródło: DGP Dlaczego od jednych słyszymy, że opozycja nie pozwala rządzić, a od drugich, że „sekta smoleńska” nie rządzi, tylko obarcza poprzednią ekipę? Otóż, drodzy państwo, gdyby Adam Nawałka ciągle pieprzył, że Waldemar Fornalik, poprzedni trener reprezentacji narodowej, zepsuł tyle rzeczy, że już nic nie da się naprawić, to nie gralibyśmy za chwilę w Euro 2016

reklama

źródło: Dziennik Gazeta Prawna Kiedy pan jedzie do Francji?

Na Euro 2016?

Hm...

9 czerwca. Dzień później w Paryżu jest otwarcie mistrzostw. Prawie codziennie mecz. Potem igrzyska olimpijskie w Brazylii.

Już dostał pan reprymendę?

Nie, a za co?

To nie pan? „Nie wolno obrażać instytucji prawa. Sąd Najwyższy nie jest grupą kolesiów. Nie należy niszczyć jego znaczenia i autorytetu. Sędzia to niezwykły zawód. Trudny. A ponieważ skończyłem aplikację i zdałem egzamin sędziowski, solidaryzuję się z tymi, którzy ten zawód wykonują”. Pracuje pan w publicznym radiu...

I uważa pani, że nie mam prawa komentować wydarzeń politycznych? Przecież nikogo nie obrażam.

Pan jest komentatorem sportowym.

I prawnikiem z wykształcenia. I sędzią, po aplikacji sędziowskiej i egzaminie. I chociaż później nie wykonywałem tego zawodu, to wiem, jaki jest trudny, jak odpowiedzialny.

Pan w PRL-u robił aplikację sędziowską.

A jakie to ma znaczenie kiedy? Proszę nie krzywdzić ludzi, którzy są sędziami. W pewnym sensie cieszę się, że mój ojciec Stanisław Zimoch nie doczekał takiej zmiany. Był jednym z twórców Krajowej Rady Sądownictwa, organu państwowego stojącego na straży niezawisłości sędziowskiej i niezależności sądów. Został wybrany przez sędziów z całej Polski na pierwszego prezesa KRS. Mój tata, gdyby dzisiaj żył... A, nie chce mi się nawet myśleć. On by nie rozumiał, nie akceptował tego, co się dzieje wokół Trybunału Konstytucyjnego. Dostałem pismo od zarządu Polskiego Radia – zresztą chyba wszyscy dziennikarze dostali – w którym stoi, że na profilach społecznościowych nie powinno się przedstawiać opinii, których nie przedstawiłoby się na antenie. Problem w tym, że to, co napisałem na temat Sądu Najwyższego, powiedziałbym na antenie. Ja nie mam poglądowej schizofrenii.

Jeśli wejdzie ustawa medialna, to oficjalnie nie będzie przeprowadzana weryfikacja dziennikarzy, ale nieoficjalnie taka weryfikacja już się odbywa.

I kto mnie będzie weryfikował, kto będzie sprawdzał, czy jestem dobrym dziennikarzem sportowym, czy moje poglądy polityczne będą miały znaczenie?

Będą.

To jest gorzej niż w stanie wojennym, gorzej niż za komuny. To jest poniżanie dziennikarzy, wydawców. Ludzie są upokorzeni, zmęczeni. Co ja mam pokazać – transmisje, audycje, depesze?

„Panie Turek, niech pan tu kończy to spotkanie!” i tysiące innych transmisji. Na Euro ludzie wyłączali głos w telewizorach, oglądali mecze z komentarzem Zimocha.

Weryfikacja dziennikarzy to jest coś absurdalnego. Nie będzie lepszych wydawców i dziennikarzy Polskiego Radia od tych, którzy pracują tam od lat. Przyniosłem jedno zdjęcie, wisi u nas w domu. To jest stadion we Wrocławiu. Mecz Polska–Czechy.

Wtedy namówił pan kibiców do uszycia ogromnej biało-czerwonej flagi.

Ważyła 380 kg. Została rozwinięta przed meczem. Wie pani, co ja wtedy czułem. Dumę z tego, że jestem Polakiem, że należę do wspólnoty. Widzi pani te ręce? To są ręce polityka, który teraz zajmuje bardzo ważne stanowisko, jest wicemarszałkiem Sejmu.

Joachim Brudziński?

Tak. Trzyma biało-czerwoną. Jest razem ze wszystkimi, nie zważa na poglądy polityczne, nie ma pogardy dla tych, którzy myślą inaczej.

To było cztery lata temu.

Właśnie. Teraz, jak widzę pana Brudzińskiego w telewizji, to widzę też pogardę dla tych, którzy myślą inaczej niż pan wicemarszałek. To jest pogarda, poniżanie. Chciałbym zapytać pana wicemarszałka, co by zrobił, gdyby był na decydującym, finałowym meczu Agnieszki Radwańskiej na Wimbledonie i piłka zagrana przez Agnieszkę wpadłaby w boisko, a sędzia krzyczy: out! Co by zrobił, gdyby to widział? Co by zrobił, gdyby Agnieszka poprosiła o sprawdzenie, o tzw. sokole oko, a sędzia odpowiada: nie mamy filmu, nie ma jak sprawdzić? Przecież wszystko do tej pory działało, a teraz nie ma filmu i sędzia przyznaje punkt decydujący przeciwniczce. Mówię to po to, żeby przypomnieć niedawną historię monitoringu z Sejmu, kiedy to jedna z posłanek głosowała na dwie ręce. Przypomnę, że marszałek miał kłopot z wydaniem zapisu. Kamera się zacięła czy co? Mam zamiar zaprosić posła Brudzińskiego do swojej audycji „Nie tylko o sporcie” i o tym porozmawiać. I wierzę, że mi nie odmówi. Mam też nadzieję, że to będzie szczera rozmowa.

To ironia?

Nie, żona mówi, że jestem idealistą. Niedawno moim gościem radiowym był Olaf Lubaszenko. Mówił o tym, że skończył się w Polsce dialog, że dwóch polityków z różnych obozów nie jest w stanie rozmawiać. Podobnie dzieje się z całym podzielonym przez tych polityków społeczeństwem. Dlaczego od jednych słyszymy, że opozycja nie pozwala rządzić, a od drugich, że „sekta smoleńska” nie rządzi, tylko obarcza poprzednią ekipę? Otóż, drodzy państwo, gdyby Adam Nawałka ciągle pieprzył, że Waldemar Fornalik, poprzedni trener reprezentacji narodowej, zepsuł tyle rzeczy, że już nic nie da się naprawić, to nie gralibyśmy za chwilę w Euro 2016. Nawałka kocha sport i Polskę i ma gdzieś potknięcia poprzedników, dla niego się liczy tu i teraz. I mówię pani, my wygramy to Euro.

Panie Tomku...

Mam się nie emocjonować? Nie mogę. Już o tym myślę, już cały chodzę, już nie mogę się doczekać. I wkurzam się, że w polityce nie może być tak, jak jest teraz w naszej piłce. Boję się, że ten naród się całkiem podzieli, że za nic będzie miał autorytety, sądy, instytucje państwowe, że jak ktoś powie, że sędziowie są, przepraszam za słowo, do dupy, to będzie to wzbudzać poklask albo tzw. tumiwisizm. I myślę, że od dziennikarza publicznego radia oczekuje się, by zabierał głos w ważnych sprawach publicznych. Nie naruszam przecież zasad etyki dziennikarskiej, staram się tylko zwrócić uwagę na problem. Pracuję w Polskim Radiu prawie 40 lat i wykonuję ten zawód w zgodzie ze sobą, jestem sobą. Poza tym ostatnio od Barbary Stanisławczyk, prezes PR, usłyszałem, że o pracę w radiu mogę być spokojny. Żartując, powiedziałem: poproszę to na piśmie.

Dostał pan?

Nie, ale świadkowie byli. Cztery osoby. Co

/r/Polska Thread Link - iadomosci.gazeta.pl