Podam Ci przyklad z zycia w UK, akcja sprzed miesiaca. Byl przeciek od sasiada z gory, dzwonie do agencji i mowie ze trzeba to naprawic. Pierwsza pracownica mowi ze ok i urywa kontakt na pare dni, dzwonie i prosze o jej managerke, mowi ze zrobi co trzeba i urywa sie kontakt. Za tydzien dzwonie do jej przelozonej i mowie ze chce zlozyc skarge + domagam sie naprawy. Prychodzi na wizyte do mieszkania, oglada temat, mowi ze dobra zalatwi i urywa kontakt. Temat sie ciagnal miesiac i przeszedl przez 6 kobiet az zlozylem skarge ktora dotarla do dyrektora (faceta). Przyszedl na spotkanie, przeprosil, wytlumaczyl ze nie rozumie skad ten problem i ze przeciek zalataja w ciagu 2 dni. Nastepnego dnia przeciek zostal naprawiony. Machokultura w praktyce xD Facetowi bylo wstyd bo nie wiedzial co powiedziec na bezradnosc pracownic ktore baly sie mu powiedziec ze trzeba poniesc dodatkowe koszta czym sprawily ze przeciek uszkodzil elektryke, sufit i podloge. Remont juz nie kosztuje £200 tylko £4500 a my musimy sie wyprowadzic na czas naprawy mieszkania. Takze tego